-...i ja byłam jak, dziewczyno do widzenia. To znaczy, Natalie Withersfeld to 90 kilo dziwki, a ja nawet nie łapię czemu on ją lubi. Albo, mówi jej o to chodzi. Jest płaska dookoła, nie ma tyłka, nie ma cycków. Co ona ma, czego nie mam ja?! - Macie skarżyła się, jej zamki kakaowego brązu, odbijały się z jej buzującymi ruchami.
-Macie, wiesz,że- zamarłam, natychmiast znalazłam potrzebę odwrócenia się na moich doc i chciałam iść w przeciwnym kierunku, poprzez korytarz. Wzięłam głęboki oddech, starając się znaleźć jakieś poczucie pewności siebie.
Był otoczony przez kilka grup ludzi, ale miałam na myśli,że to nic specjalnego.
Był Panem Popularnym i był także greckim bogiem. Miał dziewczyny w krótkich spódniczkach, dręczące jego nogi.
Miał luzaków, skupionych wokół niego, jak głośno żartowali i śmiali się.
To była ta typowa scena ze szkoły średniej, i to nie mogło być już bardziej żałosne niż było.
To był ukochany sportowiec, otoczony przez swoich przyjaciół sportowców, z cheerliderkami na każdym ramieniu, chwalili każde słowo, które powiedział. Zastanawiam się- czy kiedykolwiek będzie to denerwujące?
Może skrycie, nienawidził tej uwagi. Może jest egoistyczny i głupi, jak wierzę, i on to kocha.
Nigdy się nie dowiem, albo... nigdy nie zechcę wiedzieć,że jest.
-Co z tobą Cara?- zapytała Macie, marszcząc swoje brwi, patrząc na mnie podejrzliwie.
-Erm...więc, mogę ci coś powiedzieć?
-To nie jest ostatni odcinek Pretty Little Liars, Cara. Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko. Obiecuję, że nie jestem A. - Macie zachichotała.
-Jesteś debilem, wiesz? To jest poważne.- wyszeptałam, uderzając ją w ramię. Syknęła, pocierając ramię w trakcie wpatrywania się.
-Jesteś naprawdę zgryźliwą suką, wiesz?-Macie mruknęła, potrząsając głową.- Powiesz mi czy, co?- zapytała, a ja potarłam część mojej twarzy ręką. Boże, nienawidzę swojego życia. Bieber zdaje się być okupowany na jedynym korytarzu prowadzącym do klasy historycznej, i jego szafka jest oczywiście obok klasy, dookoła której wszyscy się skupili.
-Wczoraj, kiedy poszłam do kina z Seanną i Camem...-Macie zachichotała. Wiedziała, że nienawidziłam wychodzenia z Seanną na jej 'randki', jednak kontynuowałam- Seanna i Cam zaczęli ssać się... tak, głośno. Wstrętnie,jak śliniące się psy.
-Ew- skrzywiła się.
-Wiem- prychnęłam- Śmiała, zaprosić mnie do kina, kazała siedzieć rząd dalej, a następnie kręciła za moimi uszami. J-Ja po prostu...- potrząsnęłam moją głową na tą myśl.
-To jest teraz twój cały problem?
-Tego jest więcej.- kontynuowałam- Nie mogłam tam wytrzymać, nie? To znaczy, nikt nie mógłby. Wyszłam, i postanowiłam poczekać do końca filmu w holu galerii, wiesz?- przytaknęła.- Zgadnij kto tam był.- zapytałam, posyłając jej sarkastyczny uśmiech.
-Erm...Carter Sipmpson- potrząsnęłam głową na nie- Candy Marcer i jej róż- uśmiechnęła się myśląc, że jest na właściwej drodze.
-Żadne z powyższych, Bieber się pokazał.- uniosła brwi, uśmiechnęła się.
-Jakie to było?- zapytała ciekawie.
Rywalizacja Justina i moja nie była żadną tajemnicą. Ludzie mieli świadomość, że Justin i ja mieliśmy złe krwi między sobą. Nie jestem pewna, kiedy to wszystko się zaczęło, naprawdę. I nigdy nie byłam pewna, jak rozpoczęła się nasza nienawiść. Ale myślę, że jest tylko moja nienawiść, bo ostatniej nocy stwierdził, że on to tylko udaje.
-On tego nie zrobił- Macie zachichotała- To wspaniałe, zrobisz to?- otworzyłam usta. Wiedziałam, że Macie była niewiarygodna, jeśli chodzi o rozsądną radę, ale myślałam,że będzie ją miała żeby przekonać mnie by odrzucić pomysł.
-Żartujesz sobie?
-Czemu nie! Znaczy chłopak, praktycznie przyznał jego niezaprzeczalną miłość do ciebie i chciałby dać Ci miłość życia, Cara. On chce, żebyś miała miłość, powiedz mi- szczerze- nie jest to urocze?
-Nie, nie jest, Mac. Naprawdę to daleko temu do tego, nieco nieprzyjemne i całkiem dziwne.- odpowiedziałam, ciągnąc rąbek, mojej cienkiej, beżowej,koszulki na ramiączkach,błyszczący materiał moich krótkich jedwabnych spodenek na moich nogach.
-Cokolwiek. Po prostu jesteś przestraszona, że on może mieć te 15 rzeczy z twojej listy.
-Lista.- prychnęłam- Czy ty w ogóle się słyszysz, Macie? Ta lista, ten zakład, to wszystko jest obłąkane. To jego kolejna umysłowa gra- kawał, z nim tak jest od drugiej klasy, Mac.
-Nie myślę tak.
-Cóż, najbardziej pozytywnie, tak.
-Myślę, że teraz jest okazja by się dowiedzieć- uśmiechnęła się.
-C-
-Torres.- jego głos był gładki, jak karmel. Jak zwolnione tempo rozbijające falę, tak łagodny i doskonały.
Nienawidziłam jego perfekcyjności, nienawidziłam jego nieskazitelności, która nie miała końca. Był tym idealnym- obrazem człowieka, i wszystko będzie bardzo ponad proporcje, jeśli jego osobowość była tak doskonała jak jego cechy zewnętrzne.
-Gdzie moja lista, kochanie?-zaśmiał się,pozwalając mi sprawdzić jego dzisiejszy strój. Był tak zdradziecko prosty, ale ściągnął to. Jak? Nie mam zielonego pojęcia.- Opanuj się, Torres. Możesz zrobić zdjęcie, zostanie na dłużej.- uśmiechnął się bezczelnie.
-Ha ha, jaki dowcipniś.- przewrócił oczami.
-Ktoś nie wypił rano kawy, huh?
-Nie piję kawy.- mruknęłam, przechodząc obok niego, ciągnąc Macie i kierując się do mojej klasy historycznej.
-Może to nie dobrze?-zachichotał, podchodząc do mnie- Teraz, wracam do startu. Gdzie moja lista, Torres?-zapytał.
-Słuchaj, Justin.- skarciłam się, zatrzymując moją 'drogę' i stając z nim twarzą twarz.- Nie ma listy. Nie spędzę reszty niedzielnego wieczora na tworzeniu listy dla ciebie.Ty i ja wiemy co tu robisz i szczerze mówiąc, to jest na granicy obłędu.
-Obłędu?-zaśmiał się, przewróciłam oczami- Kto w ogóle-zanim kontynuował, wyłączyłam się.
-Dobra, dobra- zagruchał, ciągnąc za mój łokieć i ciągnąc z powrotem do niego- Co dokładnie myślisz, że próbuję tu zrobić, Cara?- zapytał.
Zatrzymałam się na chwilę, mój oddech nieco spowalniał, moje tętno prawie uspokajało się.
-J-ja...Justin,bądźmy poważni. To całe 15-kryteriów-życia- miłosnego jest stekiem bzdur.
-I dlaczego tak zakładasz, Torres? - zapytał, jego błyszczące oczy spoglądały na mnie. Przełknęłam.
-Z jednej strony, nienawidzimy się od dru-
-Poprawka- ty nienawidzisz. Ty. Nie ja. Okay? Mówiłem ci ostatniej nocy.- powiedział, krzyżując ręce.
-Cóż, myślę, że sobie ze mnie żartujesz, wiem,że próbujesz przekonać mnie, że jest inaczej, więc co to jest, huh?- syknęłam.
-Myślę, że jesteś wyjątkowa, Cara. Zaczynając od drugiej klasy. Ja tylko dotrzymywałem ci kroku we wszystkim, to wszytko. A ty dogoniłaś wszystko z życiem miłosnym twoich przyjaciół, oczywiście powstrzymujesz się przed posiadaniem jednego dla siebie.Chcę dać Ci miłość własnego życia, i jestem zdeterminowany, by to zrobić.
-Co jeśli nie chcę tego jednego z tobą?
-To jest to,co prowadzi nas z powrotem do listy, nie jest tak? - uśmiechnął się triumfalnie.
O, Boże.
-Jutro rano, 15 rzeczy. Jeśli spełnię co najmniej pół listy, pozwolisz dać mi miłość życia, dobra? Teraz spróbujmy jeszcze raz.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
DZIĘKUJĘ ZA TE KILKA KOMENTARZY :)
MOŻE TO ZA WCZEŚNIE ALE JEŚLI CHCECIE TO NAPISZCIE W KOMENTARZU, ŻE CHCIELIBYŚCIE BYĆ INFORMOWANI O NOWYCH ROZDZIAŁACH :)
I jak podobał Wam się rozdział?
Jak myślicie co znajdzie się na liście perfekcyjnego chłopaka Cary?
Do następnego xx
Niesamowity. Kiedy nowy ?
OdpowiedzUsuńDzisiaj go dodałam więc za 2-4 dni :) dziękuję.
UsuńAwwwwwwwww zarąbisty masz talent ♥ czekam na więcej xx
OdpowiedzUsuń@MMadridistaa
Dziękuję :)
UsuńŚliczne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada.Mam nadzieje,że wymyśli coś wrednego pisząc tą listę.Mogło by być całkiem ciekawie.Czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuń