wtorek, 8 października 2013

Two.

-...i ja byłam jak, dziewczyno do widzenia. To znaczy, Natalie Withersfeld to 90 kilo dziwki, a ja nawet nie łapię czemu on ją lubi. Albo, mówi jej o to chodzi. Jest płaska dookoła, nie ma tyłka, nie ma cycków. Co ona ma, czego nie mam ja?! - Macie skarżyła się, jej zamki kakaowego brązu, odbijały się z jej buzującymi ruchami.

-Macie, wiesz,że- zamarłam, natychmiast znalazłam potrzebę odwrócenia się na moich doc i chciałam iść w przeciwnym kierunku, poprzez korytarz. Wzięłam głęboki oddech, starając się znaleźć jakieś poczucie pewności siebie.

Był otoczony przez kilka grup ludzi, ale miałam na myśli,że to nic specjalnego.
Był Panem Popularnym i był także greckim bogiem. Miał dziewczyny w krótkich spódniczkach, dręczące jego nogi.
Miał luzaków, skupionych wokół niego, jak głośno żartowali i śmiali się.

To była ta typowa scena ze szkoły średniej, i to nie mogło być już bardziej żałosne niż było.
To był ukochany sportowiec, otoczony przez swoich przyjaciół sportowców, z cheerliderkami na każdym ramieniu, chwalili każde słowo, które powiedział. Zastanawiam się- czy kiedykolwiek będzie to denerwujące?

Może skrycie, nienawidził tej uwagi. Może jest egoistyczny i głupi, jak wierzę, i on to kocha.


Nigdy się nie dowiem, albo... nigdy nie zechcę wiedzieć,że jest.

-Co z tobą Cara?- zapytała Macie, marszcząc swoje brwi, patrząc na mnie podejrzliwie.

-Erm...więc, mogę ci coś powiedzieć?

-To nie jest ostatni odcinek Pretty Little Liars, Cara. Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko. Obiecuję, że nie jestem A. - Macie zachichotała.

-Jesteś debilem, wiesz? To jest poważne.- wyszeptałam, uderzając ją w ramię. Syknęła, pocierając ramię w trakcie wpatrywania się.

-Jesteś naprawdę zgryźliwą suką, wiesz?-Macie mruknęła, potrząsając głową.- Powiesz mi czy, co?- zapytała, a ja potarłam część mojej twarzy ręką. Boże, nienawidzę swojego życia. Bieber zdaje się być okupowany na jedynym korytarzu prowadzącym do klasy historycznej, i jego szafka jest oczywiście obok klasy, dookoła której wszyscy się skupili.

-Wczoraj, kiedy poszłam do kina z Seanną i Camem...-Macie zachichotała. Wiedziała, że nienawidziłam wychodzenia z Seanną na jej 'randki', jednak kontynuowałam- Seanna i Cam zaczęli ssać się... tak, głośno. Wstrętnie,jak śliniące się psy.

-Ew- skrzywiła się.

-Wiem- prychnęłam- Śmiała, zaprosić mnie do kina, kazała siedzieć rząd dalej, a następnie kręciła za moimi uszami. J-Ja po prostu...- potrząsnęłam moją głową na tą myśl.

-To jest teraz twój cały problem?

-Tego jest więcej.- kontynuowałam- Nie mogłam tam wytrzymać, nie? To znaczy, nikt nie mógłby. Wyszłam, i postanowiłam poczekać do końca filmu w holu galerii, wiesz?- przytaknęła.- Zgadnij kto tam był.- zapytałam, posyłając jej sarkastyczny uśmiech.

-Erm...Carter Sipmpson- potrząsnęłam głową na nie- Candy Marcer i jej róż- uśmiechnęła się myśląc, że jest na właściwej drodze.

-Żadne z powyższych, Bieber się pokazał.- uniosła brwi, uśmiechnęła się.

-Jakie to było?- zapytała ciekawie.

Rywalizacja Justina i moja nie była żadną tajemnicą. Ludzie mieli świadomość, że Justin i ja mieliśmy złe krwi między sobą. Nie jestem pewna, kiedy to wszystko się zaczęło, naprawdę. I nigdy nie byłam pewna, jak rozpoczęła się nasza nienawiść. Ale myślę, że jest tylko moja nienawiść, bo ostatniej nocy stwierdził, że on to tylko udaje.

-On tego nie zrobił- Macie zachichotała- To wspaniałe, zrobisz to?- otworzyłam usta. Wiedziałam, że Macie była niewiarygodna, jeśli chodzi o rozsądną radę, ale myślałam,że będzie ją miała żeby przekonać mnie by odrzucić pomysł.

-Żartujesz sobie?

-Czemu nie! Znaczy chłopak, praktycznie przyznał jego niezaprzeczalną miłość do ciebie i chciałby dać Ci miłość życia, Cara. On chce, żebyś miała miłość, powiedz mi- szczerze- nie jest to urocze?

-Nie, nie jest, Mac. Naprawdę to daleko temu do tego, nieco nieprzyjemne i całkiem dziwne.- odpowiedziałam, ciągnąc rąbek, mojej cienkiej, beżowej,koszulki na ramiączkach,błyszczący materiał moich krótkich jedwabnych spodenek na moich nogach.

-Cokolwiek. Po prostu jesteś przestraszona, że on może mieć te 15 rzeczy z twojej listy.

-Lista.- prychnęłam-  Czy ty w ogóle się słyszysz, Macie? Ta lista, ten zakład, to wszystko jest obłąkane. To jego kolejna umysłowa gra- kawał, z nim tak jest od drugiej klasy, Mac.

-Nie myślę tak.

-Cóż, najbardziej pozytywnie, tak.

-Myślę, że teraz jest okazja by się dowiedzieć- uśmiechnęła się.

-C-

-Torres.- jego głos był gładki, jak karmel. Jak zwolnione tempo rozbijające falę, tak łagodny i doskonały.

Nienawidziłam jego perfekcyjności, nienawidziłam jego nieskazitelności, która nie miała końca. Był tym idealnym- obrazem człowieka, i wszystko będzie bardzo ponad proporcje, jeśli jego osobowość była tak doskonała jak jego cechy zewnętrzne.

-Gdzie moja lista, kochanie?-zaśmiał się,pozwalając mi sprawdzić jego dzisiejszy strój. Był tak zdradziecko prosty, ale ściągnął to. Jak? Nie mam zielonego pojęcia.- Opanuj się, Torres. Możesz zrobić zdjęcie, zostanie na dłużej.- uśmiechnął się bezczelnie.

-Ha ha, jaki dowcipniś.- przewrócił oczami.

-Ktoś nie wypił rano kawy, huh?

-Nie piję kawy.- mruknęłam, przechodząc obok niego, ciągnąc Macie i kierując się do mojej klasy historycznej.

-Może to nie dobrze?-zachichotał, podchodząc do mnie- Teraz, wracam do startu. Gdzie moja lista, Torres?-zapytał.

-Słuchaj, Justin.- skarciłam się, zatrzymując moją 'drogę' i stając z nim twarzą twarz.- Nie ma listy. Nie spędzę reszty niedzielnego wieczora na tworzeniu listy dla ciebie.Ty i ja wiemy co tu robisz i szczerze mówiąc, to jest na granicy obłędu.

-Obłędu?-zaśmiał się, przewróciłam oczami- Kto w ogóle-zanim kontynuował, wyłączyłam się.

-Dobra, dobra- zagruchał, ciągnąc za mój łokieć i ciągnąc z powrotem do niego- Co dokładnie myślisz, że próbuję tu zrobić, Cara?- zapytał.

Zatrzymałam się na chwilę, mój oddech nieco spowalniał, moje tętno prawie uspokajało się.

-J-ja...Justin,bądźmy poważni. To całe 15-kryteriów-życia- miłosnego jest stekiem bzdur.

-I dlaczego tak zakładasz, Torres? - zapytał, jego błyszczące oczy spoglądały na mnie. Przełknęłam.

-Z jednej strony, nienawidzimy się od dru-

-Poprawka- ty nienawidzisz. Ty. Nie ja. Okay? Mówiłem ci ostatniej nocy.- powiedział, krzyżując ręce.

-Cóż, myślę, że sobie ze mnie żartujesz, wiem,że próbujesz przekonać mnie, że jest inaczej, więc co to jest, huh?- syknęłam.

-Myślę, że jesteś wyjątkowa, Cara. Zaczynając od drugiej klasy. Ja tylko dotrzymywałem ci kroku we wszystkim, to wszytko. A ty dogoniłaś wszystko z życiem miłosnym twoich przyjaciół, oczywiście powstrzymujesz się przed posiadaniem jednego dla siebie.Chcę dać Ci miłość własnego życia, i jestem zdeterminowany, by to zrobić.

-Co jeśli nie chcę tego jednego z tobą?

-To jest to,co prowadzi nas z powrotem do listy, nie jest tak? - uśmiechnął się triumfalnie.

O, Boże.

-Jutro rano, 15 rzeczy. Jeśli spełnię co najmniej pół listy, pozwolisz dać mi miłość życia, dobra? Teraz spróbujmy jeszcze raz.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------

DZIĘKUJĘ ZA TE KILKA KOMENTARZY :)

 MOŻE TO ZA WCZEŚNIE ALE JEŚLI CHCECIE TO NAPISZCIE W KOMENTARZU, ŻE CHCIELIBYŚCIE BYĆ INFORMOWANI O NOWYCH ROZDZIAŁACH :)

I jak podobał Wam się rozdział?

Jak myślicie co znajdzie się na liście perfekcyjnego chłopaka Cary?

Do następnego xx


6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dzisiaj go dodałam więc za 2-4 dni :) dziękuję.

      Usuń
  2. Awwwwwwwww zarąbisty masz talent ♥ czekam na więcej xx

    @MMadridistaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie się zapowiada.Mam nadzieje,że wymyśli coś wrednego pisząc tą listę.Mogło by być całkiem ciekawie.Czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń