niedziela, 10 listopada 2013

Five.

NOTKA :)

-Wy...co? - zapytała Seanna, popijając koktajl. Seanna i Macie chętnie się ze mną spotkały w kawiarni Wildflower Café w śródmieściu na pilne spotkanie. To z czego składa się nasze spotkanie : lekka,popowa, kalifornijska muzyka do surfowania i organiczne, całkiem naturalne koktajle.

Osobiście uwielbiam nasze pilne spotkania. Tylko nie wtedy, gdy dotyczą mnie.

-My...spotykamy się?

Macie parsknęła śmiechem - Brzmisz tak niepewnie.- stwierdziła. I byłam. To była prawda. Nie mam pojęcia, czemu go nie olałam i zwyzywałam szalonym jak zawsze robiłam, kiedy próbował mnie przejść,  nie wiem.

-Czekaj...spotykacie się?- Seanna upewniła się ponownie.

-Tak, spotykamy się, Seanna. To nie tak, że powiedziałam o tym milion razy. - Macie wywróciła oczami, ssąc słomkę pełną malinowego, truskowkawego, marchwiowego i lnianego koktajlu.

Seanna pokręciła jeszcze raz głową, nie dowierzając w swoją wypowiedź - J-Ja po prostu nie mogę uwierzyć, że moja Cara Torres, która nienawidziła Justina Biebera, od drugiej klasy teraz się z nim spotyka, jak...jak...ja po prostu...da mi ktoś poprawne słowo? 

-Zmylona? Bo ja jak cholera.- Mówiłam przeczesując włosy. Wiedziałam, że będę bawiła się lokami, nad którymi tak ciężko rano pracowałam, ale nie mogłam się o to martwić.Było późno, piątkowy wieczór. Jestem zmęczona po stresującym dniu w szkole, i szczerze, większość mojego stresu jest wzięta z tego chaosu.

-Czego nie rozumiem to-

-Jak oni się spotykają?! - Seanna zawołała ponownie.

-Powiedz 'spotykają się' jeszcze raz Seanna, to może lub może nie uderzę w twoje zęby. - Macie warknęła. Usta Seanny zamknęły się. Wszyscy wiedzieliśmy, że Macie może być trochę sklecona, zważywszy na to że jest z długiej rodziny bokserów. 

-Daj nam skrót tego, jak to się zaczęło, proszę. - Macie grzecznie się uśmiechnęła.

Zaśmiałam się z jej huśtawki nastroju. Napięcie przedmiesiączkowe?

-Justin poprosił mnie, żebym napisała dla niego listę, ok? 15 punktów, bo 20 to za dużo a 10 za mało, 15 jest w porządku. 

-15 punktów czego? - zapytała Seanna.

Seanna była trochę w tyle. Odpychała mnie od zeszłego tygodnia, bo ją zostawiłam w zeszłym tygodniu w kinie, kiedy bawiła się migdałkami Cama Lowery, którego rzuciła kilka dni temu. Ma oko na Jeta Morrisona.

-15 rzeczy w jej idealnym chłopaku! Miłość życia, kryteria, i status chłopaka! To znaczy, dalej, Sea, nadążaj!- Macie zachichotała.
Seanna wywróciła oczami, i odepchnęła ramię Macie.

-Więc, zrobiłam dla niego tą głupią listę, bo mnie tym denerwował, cały czas. To było wkurzające, więc we wtorek rano, napisałam ją. Wtedy Celeste, zakolorowała ją całą, zrobiła z niej słodką, świecącą listę. Co się okazuje? On nawet jej nie wziął! Oddał mi ją, zaraz po tym jak zapytałam go, jak to wszystko miałoby działać, a on odpowiedział, że musimy zacząć się spotykać.

-Dlaczego Ci ją oddał?- Seanna zapytała, biorąc koktajl Macie, popijając go. Więc Macie zabrała koktajl Seanny, bo ona zabrała jej. To tak w zasadzie od początku.

-Bo dla niego, w celu spełnienia tych kryteriów, nie mógł widzieć listy, więc mi ją oddał. Wiecie? Nie mógł się sfałszować.- wytłumaczyłam. Miejmy nadzieję, że to wszystko zaczyna mieć sens, bo nie mam ochoty mówić o tym dalej.

-Wow- Seanna prychnęła- Więc Bieber musi być prawdą, huh? - wzruszyłam ramionami, musi mieć rację?

-Czekaj, co było na liście?- Macie się uśmiechnęła. Zamarłam. Naprawdę, nawet jej nie czytałam. I szczerze mówiąc, byłam zdenerwowana tym co tam napisałam.

Sięgnęłam po to cholerstwo do mojej kieszeni. Przekazałam ją. Macie rozkładając listę, uśmiechnęła się. - Ohh, Celeste, takie Picasso. - Macie zażartowała, śmiejąc się. Seanna zachichotała patrząc na chwilę na multikolorową kartkę.

-Cóż, możesz odhaczyć 1 i 7...- oczy Macie przeskanowały całą kartkę.

-10,11, 13...- Seanna kontynuowała czytanie ich w dół.

Kręciłam się w jasnym, modnym, plastikowym krześle. Fajna, klimatyzowana kawiarnia, stała się mniej i mniej fajna i bardziej i bardziej gorąca i niewygodna. Chciałam wiedzieć, co tam napisałam, ale byłam za bardzo 'kurczakiem' by to teraz przeczytać.

Bałam się, że zrobiłam za prostą listę. Justin pasował już w 5 punktach z 15.

Oczywiście, nie mogłabym iść sprzecznie z moim słowem i wymazać wszystko i zastąpić innymi kryteriami, ale maiłam nadzieję, że nie było tam nic więcej do odhaczenia, niż punkt 1, 7, 10, 11, 13.

-Co one mówią? - obie zachichotały.

-1. Wyższy ode mnie. - Seanna się uśmiechnęła.

-7. Ma przyjemny głos. Ooooo. - Macie zagruchała.

-Kto powiedział, że myślałam że ma ładny głos?

-Kłamałabyś, jeśli powiedziałabyś inaczej. - Macie odparła, unosząc brwi. - Kłamstwo jest grzechem, Cara Torres. - powiedziała niewinnie, gładząc wzór kwiatowy na jej spódnicy.

Seanna założyła, kilka pasem włosów za ucho, co sprawiło, że jej bransoletki zabrzęczały, gdy czytała dalej. - Zobaczmy - Seanna zaczęła - Ah! 10. - zaśmiała się - Mówi, że jestem 'piękna' - Odwróciła się do Macie.

-Zgroza- zaśpiewały jednocześnie. Musiałam przewrócić oczami.

-Kiedy on powiedział, że jestem piękna, huh? Nigdy mi tak nie powiedział.

-Cóż, kiedy spotykałam się z Chazem... - mentalnie przewróciłam oczami, pamiętam tą fazę. - Kilka razy kiedy wyszłam z Chazem, Justin był przeważnie z nim. Przypadkowo mu się wypsnęło to raz czy dwa, kiedy o tobie wspomniałam.

-Dlaczego mówisz mi te wszystkie wiadomości?

-Nie sądziłyśmy, że to cię zainteresuje. Mam na myśli, nie wydawało się, że on cię interesuje, dopóki...

-Nie. - ostrzegłam. Seanna uniosła ręce w obronie.

-11. Uroczy uśmiech. - Macie zaćwierkała, kontynuując. - Nawet nie próbuj zaprzeczyć temu jednemu, Torres- zachichotała.

-I ostatnie 13. Denerwujemy się nawzajem. Wy robicie to cały czas - Seanna wykrzyknęła, kładąc listę na dół i kręcąc głową.

Siorbnęła swój koktajl, zakładając nogi i zaczęła mówić. Światło słoneczne uderzyło w jej długie, błyszczące, perfekcyjne,brunatne loki. Zawsze zazdrościłam jej tego, że była tak naturalnie promienna.

-Wiesz co, nie bylibyście taką złą parą, szczerze mówiąc.

-Powtarzam ten ruch. - Macie powiedziała z ustami pełnymi od malin. - Myślę, że wy dwaj bylibyście po prostu cudowni. - Wyśmiałam jej naganny dobór słów.

-Mogę argumentować to jedno.

-Ohyda.

-Więc nie sądzisz, że bylibyście uroczą parą, Cara? - Seanna potwierdziła- 110%?

-Pozytywnie, Sea.

-Myślę, że tak - Macie powiedziała z uśmieszkiem. Jak długo to będzie trwało?

-Cóż, ja tak.

-Czemu nie zapytasz Justina co myśli?

-Dlaczego miałabym pytać -

-Torres.

Ten głos. Jego głos. Nie ma dyskusji o numer 7. panie i panowie.

Justin Bieber ma najmilszy, najbardziej delikatnie gładki, seksowny głos na ziemi.

Odwróciłam się na twardym plastikowym krześle, wolno. Zawsze tak wolno. Muszę przyznać, że ma piękny głos. Dam mu numer 7. Ale to nie zmienia faktu, że denerwuje mnie na najwyższym możliwym stopniu.

-Bieber.

-Dalej będziemy nazywać się po nazwisku? To znaczy, spotykamy się. - chłopcy parsknęli za nim śmiechem i zaczęli kręcić się wokół niego. Nakręciłam się, instynktownie ciągnąc jego ramię w bardziej zaciszne miejsce kawiarni.

Usadziłam go - ciągnęłam go do kabiny.

-Pieprzysz się ze mną? - syknęłam. Jego oczy się zdenerwowały.

-Uh..n-nie?

-Przysięgam na Boga, Bieber, wydrapię Ci oczy a-

-Woah, kotku, dlaczego wydrapiesz? Co zrobiłem? - zapytał w obronie.

-Erm...dlaczego twoi przyjaciele wiedzą, o tej sprawie z listą?

-Nie wiedzą. Po prostu ostrzegłem ich, żeby się wycofali, bo zaczynamy się spotykać.

-Co masz na myśli poprzez 'ostrzeżenie ich'?

-Chodziło mi o trzymanie się z daleka? Jak, obiekt zamknięty? - wzruszył ramionami, zaczynając wyglądać jak owoc/ warzywo/ witamina w menu położonym na stole.

-Obiekt zamknięty? - warknęłam. Jego oczy uniosły się w górę. - Jestem w jakiejś budowie, Justin? - uśmiechnął się- Halo?

-Nazwałaś mnie Justin. To pierwszy raz od dwóch dni. Moje serce zabiło szybciej. - uśmiechnął się. Położył dłoń na swoim sercu. Przewróciłam oczami, przesuwając jego rękę w lewą stronę.

-Tutaj, geniuszu.

-Pieprzyć to, to tylko serce.- powiedział lekceważąco. Przewróciłam oczami. - Jestem naprawdę zadowolony, że byłaś tu dzisiaj. Słyszałem, że to swego rodzaju, twoje miejsce?

-Od kogo?

-Ludzi. - wzruszył ramionami. Od kogo? Nienawidzę nie znać odpowiedzi. - Chciałem Cię zapytać o naszą pierwszą randkę.

Zakrztusiłam się na to określenie.

-Idź dalej...

-Myślałem o moim miejscu? Dziś wieczór?

-Myślę, że przeoczyłeś kilka kroków, Bieber. -zachichotałam.

-To znaczy, jeśli jesteś z tym w dole -mrugnął, zmarszczyłam brwi, przewróciłam oczami i zadrwiłam jednym płynnym ruchem.

On jest świnią.

-Obrzydzasz mnie. - powiedziałam bez ogródek.

-Jestem gotów, by zmienić twój punkt widzenia, Torres. - uśmiechnął się. Zgarbiłam swoje ramię, znudzona tą rozmową.

-Więc co tu jest dobrego?

-Poważnie?

-Dobra, dobra...rany, możesz zabić kolesia, za próbowanie rozpoczęcia rozmowy>

-Jeśli tym kolesiem jesteś ty, nie mam problemu.

-Czy twoje nastawienie ma wyłącznik, albo?

-Czy irytacja ma wyłącznik, albo? Bo, jeśli tak, chętnie wzięłabym do tego kij hokejowy.

-Też lubisz hokej? Widzisz kochanie, ten związek, pójdzie dobrze. -Justin oczarował się, kładąc podbródek w jego dłoniach, a łokcie położył na powierzchni stołu, patrząc mi w oczy.

-Potrzebujesz pomocy.

-Potrzebuję Ciebie.

-Flirciarz.

-Zimno.

Zaśmiałam się. Byłam zszokowany tym, że wiedział co to znaczy, i wykorzystał to w pewnym kontekście. Chyba muszę mu dodać 'słownikowe' punkty za to jedno.

-Dobra.

-Co? - zapytał lekko zaszokowany. Powstrzymał mały uśmiech.

-Powiedziałam dobra. Pójdziemy do twojego miejsca. Jedna godzina. -naciskałam.

-Jedna?- Justin wybuchnął - Co? Nie ma mowy! Trzy.

-Półtorej.

-Pfff, dwie. - próbował.

-Zgoda. Zgodziłabym się na trzy. - Powiedziałam potrząsając jego ręką.

-Zgoda. Zgodziłbym się na jedną.

------------------------------------------------------

DZIĘKUUUUUJĘ :)

Postaraliście się, a ja siedzię do 02:00 tłumacząc rozdział nie:) jestem:) zmęczona:) ani:) trochę:)

Nie sprawdzałam rozdziału więc, jeśli są błędy to przepraszam, ale padam i nie mam siły już sprawdzać :)

Sea to skrót od imienia Seanna...jakby ktoś nie wiedział :D

TO TERAZ MOŻE TAK ...


22 KOMENTARZE = 6 ROZDZIAŁ

Pamiętajcie, że Was kocham ;)

Ciekawe ile Wam zajmie dobicie do 22 komentarzy??? Hmmm? Postarajcie się!

Do następnego xx


21 komentarzy:

  1. Niesamowity *-*
    Nie mogę się doczekać się kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa zapomniałam.
    Dziękuję ci, że tracisz swój cenny czas na tłumaczenie tego. Bardzo ci dziękuję.
    Jesteś wielka <33

    OdpowiedzUsuń
  3. PROSZĘ CIĘ DODAJ SZYBKO, BO NIE WYTRZYMAM. JA MUSZĘ WIEDZIEĆ CO BĘDZIE DALEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeku rozdział jest taki lksahflksfhlsakf Nie mogę się doczekać następnego :))

    OdpowiedzUsuń
  5. omg to jest cudowne nie mogę doczekać się następnego mjhsadlfkhsdfl

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tłumaczenie jest genialne, lecz mało osób wie, że jest takie.
    Nie wytrzymam i dokończę sama do 22 komentarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahaha ostatnia akcja mnie rozwaliła XD
    "-Powiedziałam dobra. Pójdziemy do twojego miejsca. Jedna godzina. -naciskałam.
    -Jedna?- Justin wybuchnął - Co? Nie ma mowy! Trzy.
    -Półtorej.
    -Pfff, dwie. - próbował.
    -Zgoda. Zgodziłabym się na trzy. - Powiedziałam potrząsając jego ręką.
    -Zgoda. Zgodziłbym się na jedną."
    Hahahaha

    OdpowiedzUsuń
  9. Weeeeeeeeeeeź zlituj się nadeeeeeeeeee mnąąąąąąąa iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii doooooooooooodaaaaaaaaaaaj

    OdpowiedzUsuń
  10. Plooooooooooooooooooooooooooseeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń