piątek, 1 listopada 2013

Four.

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ..PROSZĘ :)

-Dziesięć.- Chaz się uśmiechnął

-Żartujesz, prawda?- Austin parsknął śmiechem- Ona jest jak Bambi... tylko chudsza. Stary, ona nie na dziesięć.

-Przejdźmy do rzeczywistości.- Chaz przewrócił oczami. - Powiedz mi, że nie chciałbyś pieprzyć Ali Wiesen?- Chaz wskazał, uderzając w moją pierś.

Nie zwracałem większej uwagi na ich bezsensowne rozmowy. Miałem ciężko zwrócić uwagę na cokolwiek co mówią dziś. Nie wiem dlaczego, naprawdę. To nie tak, że coś się zmieniło między nami.

Chaz ciągle jest pierwszym zawodnikiem rezerwowym i na linii obrony, i Austin jest wciąż za moimi plecami (kryje go). Moi chłopcy są wciąż moimi chłopcami, i nie zmienili włosów od ostatniego semestru. Z pewnością się nie zmienili, ale ja jak diabli tak.

Naprawdę nie wiem, jak do tego wszystkiego doszło. Moja teoria jest częściowo niewyraźna. To jest odcinek, ale to może być powodem mojego bólu pragnącego aktualnego, intelektualnego, stabilnego związku. Nazwij mnie szalonym- naprawdę mnie to nie obchodzi w tym momencie.

To musiała być przerwa zimowa, kiedy to wszystko się zaczęło. To była coroczna impreza Noworoczna u Candice Mercer.

Dużo alkoholu, głośny, przestrzenny dźwięk, bez rodziców. Candice rzuca najlepsze z najlepszych imprez, nie mogłem z nią konkurować.

Jej dom jest szalony, a jej sąsiedzi jej nie wsypią, kiedy jej rodzice są poza miastem. Jej rodzice są prawnikami, którzy dostarczają dzielnicy wolne prawo do usług. Plus... Candice pewnie pieprzyła się z połową mężów w swoim rozbudowującym się krajowym klubie w każdym razie.

To było w połowie imprezy, wszyscy już prawdopodobnie zbombardowani. Zachowują się jak idioci, obściskując się z błędną osobą. Typowy imprezowy klimat. Pilnowałem swojego interesu, popijając cokolwiek...Prawdopodobnie powinienem brać pod uwagę co idzie do mojej szklanki częściej, ale nie o to chodzi.

Mason Crawford był schlany- miałem na myśli za bardzo. Jego koszula była ściągnięta, rzucał serpentynami i sztucznymi ogniami dookoła. Ale ani razu nie spojrzał na inną dziewczynę.Nie chciał rozmawiać z inną dziewczyną, i jakim pijanym dupkiem był, końcem nocy zadzwonił po swoją dziewczynę, Airię Montez, a ona przyjechała w nie więcej niż 10 minut.

Była wściekła, jasne. Airie nigdy nie była typem do imprezowania, i zastanawiałem się jak wytrzymali ze sobą od pierwszego roku studiów. Zabrała go do domu. I z tym, moje pożądanie związku się narodziło.

By mieć kogoś dla siebie. By mieć kogoś kto zadzwoni, kto nie będzie cię osądzać i nie będzie o tobie źle myślał. By mieć kogoś z kim usiądziesz, i porozmawiasz. By polegać na kimś. Nie miałem nigdy nikogo dłużej niż na jedną noc, i wiecie co? To się robi nudne, naprawdę nudne. Bardzo szybko.

- Hej, pytanie, dlaczego nie przestaniecie rozmawiać ze swoimi kutasami? - zapytałem sarkastycznie.

- Pieprz się, Bieber. - Chaz przewrócił oczami, wpychając francuskie frytki do ust, bardzo mocno. Wzruszył ramionami na mój komentarz.

- Ale bądźmy poważni, nie przeleciałbyś Ali Wiesen?

Żartujesz sobie?

Nie, nie przeleciałbym Ali Wiesen. Nie dlatego, że ma anoreksję małego jelonka. Albo dlatego, że jest łatwiejsza od pudełka Mac-n-cheese *. Po prostu  dlatego, że jej nie znam. Nie przejmuję się tym, żeby ją poznać. I nie jest jedyną, która mi się podoba od drugiej klasy.

Cara Torres.

Czerwona spódnica, warkocze i kokarda.

Zapierała mój dech w piersiach od kiedy mieliśmy 7 lat, i dzień w którym to się kończy, jeszcze nie nadszedł. Była jedyną dziewczyną, którą obecnie lubiłem.

Nikt nie mógł równać się do Cary Torres.

-Stary? Hej?

-Co?- warknąłem.

-Co do cholery jest z tobą nie tak? Jesteś rozkojarzony cały dzień. - syknął Chaz, wstając by odnieś swoją tacę. Pokręciłem głową. Muszę pozbierać się do kupy.

-Nie wiem, może chory? - skłamałem.

-Uh, nie sądzę bracie. Mamy jutro Ray'a, więc jeśli jesteś chory, Bądź chory po tym, jak skopiemy ich żałosne tyłki.- Austin zachichotał, zarzucając rękę na moje ramię.

Uśmiechnąłem się sztucznie, i potaknąłem- Tak, masz rację - wzruszyłem ramionami - To pewnie nic takiego.

Austin puścił moje ramię, kierując się do podwójnych drzwi, prowadzących na korytarz. Nie mogłem przestać denerwować się najmniejszymi rzeczami. Mam szkołę, i sport i-

-Hej, patrz jak chodzisz- -jej głos był słuchanie raju. Czysta rozkosz, słuchanie jej głosu. To było szalone, jak jej krzyczenie na mnie było takie symfoniczne. - Bieber - przewróciła oczami.

-Cara, kochanie, naprawdę musisz przestać się o mnie potykać.- dokuczałem jej. Zadrwiła.

-Racja. -prychnęła - Jesteś tym który wszedł przede mnie. - Denerwowała się tak łatwo. Nigdy nie mogłem zrozumieć, czemu ją tak bardzo irytowałem.

Ale wiesz co mówią. Jeśli ktoś mówi, że cię nienawidzi, tak naprawdę cię lubi. Tak jest od piątej klasy, ale mam nadzieję, że to się zmieni.

-Jeszcze nie czytałem twojej listy - powiedziałem, pomijając jej uwagę.

-Szokujące- uśmiechnęła się, pochylając głowę. Jej długie kakaowe, brązowe, kręcone włosy przesuwały się pod wpływem jej płynnych ruchów. - Byłeś tak zwariowany na punkcie tego, bym ci ją dała. Dziwię się, że jeszcze tego nie zapamiętałeś.

-Trochę zarozumiała, nie sądzisz? - uśmiechnąłem się, moje ręce znalazły się w głębokich kieszeniach moich spodni.

-Więc, jak to będzie działać, huh? - zignorowała mój komentarz, oczywiście.

-To- wskazała przestrzeń między nami- Ta cała rzecz z 'listą'... Nie rozumiem. To znaczy, dałam ci listę? Co teraz? - zatrzymaliśmy się przed jej szafką, jakbym nie miał innego miejsca, gdzie mógłbym być. Rzeczywiście, nie miałem... Ale na pewno ktoś do mnie i zaczął rozmowę.

-Spotykamy się. - wzruszyłem ramionami.

Zamarła, przechyliła głowę w błędzie, następnie więcej przeszukując szafkę, a następnie dręcząco parsknęła.

-Niezłe zagranie, Bieber. Ale poważnie, jaki jest twój plan...

-Mówię poważnie, Torres. Chodzi mi o to, jak inaczej mamy przetestować to twoją listę? - zapytałam, głupio mi, że uruchomiłem usta. Nie łapię, czemu to nagle powiedziałem.

- Czy ty postradałeś zmysły, Bieber? - powiedziała - To znaczy, wiedziałam, że jesteś głupi, ale że aż tak, no weź. - auć.

-Randki, jako spotykanie się... może wyskoczymy gdzieś czasami, o to mi chodzi? No dalej, Cara. Co masz do stracenia?

-Czas? Cenny, cenny czas?

-We wtapianiu się w związki innych ludzi? - prawda boli.

-Wiesz co- - i wracamy z jej obroną. Zatrzymałem ją.

-Po prostu...zaufaj mi. - poprosiłem szczerze. To wszystko o co ją prosiłem. Tylko zaufania, że mogę spełnić tą listę. Milczała przez chwilę. - Tutaj - powiedziałem wyciągając listę z mojej kieszeni - Weź to z powrotem.

-C-co? - prychnęła. Jej oczy przeskakiwały z listy w mojej ręce na mnie.

-Jeśli mam spełnić połowę punktów tej listy, nie mogę wiedzieć co się na niej znajduje, racja?

-Ja...dobrze chyba-

-Zobacz, jeśli wiedziałbym co jest na tej liście, mógłbym wszystko sfałszować. Teraz ty ją masz, możesz sprawdzić wszystkie rzeczy, które okrywam, i, może, jeśli będę miał szczęście spełnię pół twojej listy. - zauważyłam mały uśmiech na jej twarzy, który chciała ukryć. Ukryta pod swoimi włosami, spoglądała w dół na swoje palce, bawiąc się poskładaną listą.

Wziąłem niebezpiecznie, delikatnie odsuwając jej włosy za ucho. - Po prostu mi zaufaj, okey?

Spojrzała w górę, przez jej rzęsy ** i powiedziała - Okey.

Raz się ze mną zgadzając.

_________________________________________________________________________________

DOBRA, NAJPIERW CO DO TŁUMACZENIA:


* Mac-n-cheese - nie wiem co to, więc sorry :)
* w org. jest 'hamoc-like lashes' ale nigdzie nie mogłam znaleźć co to znaczy ;c

JEŚLI CHCECIE WIEDZIEĆ CO JEST NA LIŚCIE WEJDŹCIE W ZAKŁADKĘ 'THE LIST' :)

Druga sprawa.

NIE KOMENTUJECIE...NIE MOTYWUJE MNIE TO ANI TROCHĘ DO DALSZEGO TŁUMACZENIA. WIEM, ŻE TU WCHODZICIE, I BARDZO MNIE TO CIESZY ALE CHODZI MI O KOMENTARZE. JEŚLI KTOŚ PROWADZI SWOJEGO BLOGA TO WIE O CZYM MÓWIĘ.

WIĘC...

12 KOMENTARZY = 5 ROZDZIAŁ ...jeśli chcecie, to się postaracie.


DO NASTĘPNEGO XX

K.




12 komentarzy:

  1. Jezuuuu. Kobieto. To tłumaczenie jest jednym słowem WSPANIAŁE Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <33

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się, tylko nie przestawaj tłumaczyć proszę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chce następny. Ja chcę następny

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest niesamowite *-*
    Zaczęłam czytać od hmmm dzisiaj? I to jest wspaniałe.
    Pozdrawia Poo

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać kolejengo

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń